Archiwum październik 2019, strona 1


Skiatos w sierpniu 2018 r.
Autor: lines | Kategorie: podróże 
Tagi: skiatos   wyspa   grecja   Grecos  
03 października 2019, 14:53

 Właściwie to tego wpisu nie powinno być na tym blogu ponieważ nie zorganizowaliśmy sobie sami tego wyjazdu ale z drugiej strony to udało się dość tanio wyjechać. Zapłaciliśmy za 2 osoby dorosłe i dziecko ok. 4380 zł. za dwa tygodnie. Tylko szkoda, że bez wyżywienia, na miejscu okazało się, że ceny są dość wysokie i już w drugim tygodniu pobytu musiałam się trochę zapożyczyć. Liczyłam, że mniej wydam na picie i jedzenie ale nawet potrawy w fast foodach nie są zbyt tanie. Z drugiej strony raz na jakiś czas pozwalaliśmy sobie na odrobinę szaleństwa, jak będąc w Grecji nie zjeść musaki albo sałatki greckiej? Nigdzie indziej tak dobrze nie smakuje. Co do samodzielnego przygotowywania potraw to jak się nie jest w samym mieście Skiathos to można mieć spory problem. Prawie nic w mniejszych miejscowościach nie ma, a zwłaszcza nie ma mięsa.  

    Nie zjedliśmy jej, nawet nie była nasza ale nie zawsze coś takiego się widzi na plaży to chociaż zdjęcie jej zrobiłam. 

 

   Plaże są widokowo piękne ale niektóre, tak jak nasza, dość wąskie. Chodziliśmy prawie na koniec plaży, gdzie dalej były juz tylko kamienie i tylko tam mieliśmy miejsce takie bardziej dla siebie. Zaletą plaży w Troulos jest łagodne zejście do morza. Tuż przy plaży jest kilka tawern, barów i restauracji gdzie można coś zjeść i się napić. 

   Idąc asfaltową drogą można z Troulos przejść do plaży Aselinos. Tutaj zejście do morza jest bardziej strome i fale są o wiele większe.

   Plaże na wyspie są piękne, warto zobaczyć choćby kilka z nich. My wypożyczyliśmy samochód i zwiedziliśmy klasztor Evangelistria, miasto Skiatos i ruiny Kastro, potem zostało nam tylko odwiedzanie różnych plaż. Skiatos to mała wyspa, jeździ tutaj jeden autobus, który ma jakieś 18 przystanków, podobno jak jest pełny to może się nie zatrzymać. Na szczęście nam się udało i do miasta Skiatos raz przejechaliśmy się autobusem. Dla jednych wadą a dla innych zaletą może być to, że w zasadzie wszędzie jest pod górkę. Dużo atrakcji i hoteli jest na wzgórzach i nadaje się raczej dla tych co nie mają zadyszki. Za to widoki z góry są fajniejsze.  Dla mnie męczący byż też brak chodników, idzie się poboczem ruchliwej ulicy, po której wziąż pędzą samochody i quady.

   Koniecznie trzeba odwiedzić klasztor - Monastyr Evangelistria i kupić coś fajnego w sklepiku. Są tam wyroby takie jakich nie ma nigdzie indziej.

   Niestety zdjęcia ze sklepiku mi nie wyszły ale mozna tam kupić: nalewki, zioła, ikony, obrazki i dużo innych rzeczy. Tak się zastanawiam, czy to co widać na zdjęciu na dole będzie można później nabyć w sklepiku?

   Trzeba też odwiedzić Kastro (coś jak stare miasto). Samochodem najlepiej podjechać jak najdalej się da, my postawiliśmy dużo wcześniej i ciężko było w drodze powrotnej do niego dojść, gdy już bolały nogi. Poza tym trzeba mieć wygodne buty, ja w sandałach miałam trochę problemów.

   Na dole jest plaża i malutki bar, gdzie można się czegoś napić.

       Prawdziwym wyzwaniem jest oglądanie startów samolotów. Najpierw dobrze jest sprawdzić kiedy jest najwięcej odlotów i na miejscu dobrze się trzymać. To naprawdę robi wrażenie ale juz nic więcej nie zdradzę.

 

   Był też rejs śladami "Mamma Mia" z przewodniczkami - rezydentkami Polkami z biur podróży na wyspy Skopelos i Alonissos.

   Płynięcie statkiem w sumie nudne ale na miejscu wszędzie musieliśmy iść szybko i w górę, najczęściej po schodach. Za to było na co popatrzeć.

 

   Jakby ktoś chciał obserwować przyrodę to też jest na co popatrzeć.

   To zdjęcie zostało zrobione przed schroniskiem dla zwierząt. Można tutaj zostawić jakiś datek na karmę dla tych cudnych kotków (i piesków). 

   Modliszka na plaży ale chyba było jej za gorąco  bo schowała się do buta i wcale nie chciała z niego wyjść.

   Wszędzie pełno kóz, kotów i innych słodziaków.

   A kto się tutaj schował?

   Wystarczy tylko sięgnąć ręką i można jeść słodkie winogrona.

   Jakby ktoś zgłodniał to moim zdaniem nalepsza i najbardziej klimatyczna resturacja w Troulos. Ceny głównych dań dość wysokie (granicach 8-12 euro) ale warto. Pychotka. 

        Wyjazd na Skiatos był niedrogi ale jakby można było samemu go zorganizować to tak wolałabym. Niestety wyjechaliśmy z biurem podróży i okazało się w hotelu, że biuro zapłaciło nam za studio a studio w Grecji to może być tak jak my dostaliśmy jakaś nora z oknem z widokiem na ścianę - częściowo w piwnicy. Część sprzętów i mebli była popsuta, zresztą wcale sie nie dziwiłam, były mocno stare a z łazienki wydostawał się okropny fetor. Długo można by było się rozpisywać ale przynajmniej będę miło wspominać samą wyspę. 

   Jeszcze tylko dodam, że z informacji wyczytanych przeze mnie w internecie dowiedziałam się, że można łowić ryby z brzegu bez zezwolenia. Pomimo braku odpowiednich przenęt udało się nam coś złowić, nie były to żadne potwory ale bardzo ładne rybki. To jak ktoś lubi to może zabrać sobie małą wędkę z Polski, w Grecji są droższe.

   Ostatniego dnia jeszcze musaka w barze przy plaży i pakowanie. Musaka była tutaj średnia ale i tak wspomnienia pozostaną.

Razem możemy trochę zaoszczędzić
Autor: lines | Kategorie: podróże 
Tagi: booking   oszczędzanie  
03 października 2019, 14:18

   Fajnie jest dostać 50 zł. za nic, wystarczy tylko wykupić noclegi przez Booking.com korzystając z tego linka:

 

 

https://www.booking.com/s/31_6/m0piot08 

 

trzeba go skopiować i wkleić w przeglądarce

 

   Po zrealizowaniu pobytu otrzymasz 50 zł zwrotu!

 

A jak potem jeszcze zaprosisz kogoś tak jak ja to dostaniesz jeszcze więcej na następny wyjazd.

Wakacje na Majorce - ale cudne
Autor: lines | Kategorie: podróże 
Tagi: wakacje   Bellevue   Majorka  
01 października 2019, 14:54

   

    Postaram się nie dawać takich informacji o Majorce, które można znaleźć w Wikipedii. Będą tu głównie moje spostrzeżenia. Zacznę jednak od tego jak realizowałam wyjazdowe plany. W zasadzie Majorka nie była w planach ale przekonała nas cena hoteliu jaki udało się znaleźć. Na Booking.com zarezerwowaliśmy na początku roku pokoje w hotelu razem z pełnym wyżywieniem w cenie pokoju. Potem był trochę problem dopasować do tego loty, zastanawialiśmy się nad przesiadkami ale w końcu Ryanairem też wyszło przyzwoicie i bez przesiadek. Byliśmy w trzy rodziny i każda z rodzin miała inną cenę za lot ale różnice były niewielkie. Moja 4 osobowa rodzina zapłaciła ok. 2700 w obie strony razem z bagażem rejestrowanym do 20 kg. Wylot z Warszawy był 20 czerwca, a wylot z Palmy 30 czerwca 2019 r. Hotel za 10 dni pobrał od nas ok. 3850 zł. Trzeba uważać, żeby nie zapłacić dwa razy, niektóre hotele pobierają pieniądze z karty kredytowej kilka dni przed wyjazdem. Trzeba sprawdzić w swoim banku czy hotel już sobie te pieniądze wypłacił. Dodatkowo płaciliśmy jeszcze za transfer 12-osobowym busikiem, bardzo wygodny zwłaszcza późno w nocy i za wypożyczenie samochodu na trzy dni. Wydaje mi się, że to trochę mało jak chce się dużo zobaczyć ale to kwestia upodobań. 

   Przylecieliśmy późno w nocy i dobrze, że kupiliśmy sobie coś do picia na lotnisku, tutaj gdzie byliśmy, czyli w Alcudii wszystko zamknięte. Trochę trwało zameldowanie się w recepcji i potem udaliśmy się do naszych pokoi. Tutaj przyjemne zaskoczenie, pokoje czyste i przestronne, z dużymi balkonami a hotel miał raczej marne opinie. 

  

    Hotel to w zasadzie całe miasteczko z supermarketami, przystankami komunikacji, gabinetem lekarskim, amfiteatrem, zdaje się 17 budynkami hotelowymi i 8 basenami. Dobrze, że był wybór, raz chodziliśmy na płytszy raz na głębszy. Było super dużo zabawy i bardzo dużo swobody w korzystaniu z basenu. Było sporo miejsca na popływanie czy pogranie piłką. 

   Aby było jeszcze przyjemniej nie trzeba się martwić o posiłki, już na śniadaniu nie wiedziałam na czym oko zawiesić: jajka gotowane, wędliny, sery, jajka sadzone, fasolka czyli angielskie śniadanie, jak ktoś wolał coś na mleku to też był duży wybór. Do śniadania były też napoje, później do obiadu i kolacji płatne. Nie radzę sobie nalewać coś eksta jak się nie ma All Inclusiv, może się okazać, że trzeba jednak zapłacić.

 

    Po śniadaniu plaża a tu niespodzianka, ranek był pochmurny ale zaraz wyszło słońce a my nie mieliśmy ani kostiumów do pływania ani kremów do opalania. Kto zdjął koszulkę musiał niestety potem trochę pocierpieć. Słońce bardzo szybko tutaj opala a zwłaszcza na czerwono. W Alcudii a właściwie w miejscowości Port de Alcudia na plaży jest naprawdę pięknie - jaśniutki i bardzo mięciutki piasek na dodatek niesamowite kolory wody, można tylko siedzieć i patrzeć. Jak dla mnie zmarźlaka to woda była naprawdę ciepła, chyba, że przyszły jakieś zimniejsze prądy. Po kilku dniach znaleźliśmy cudne miejsce na plaży w cieniu drzew. Kto chciał opalał się na słońcu a kto chciał to wypoczywał sobie w cieniu. Tylko uwaga, dość mało zatłoczony kawałek plaży zapełnia się do granic możliwości w soboty i niedziele. Przejeżdżają całe rodziny z leżakami, parasolami i wyżywieniem na cały dzień. Gdy my byliśmy w sobotę to nawet ktoś obchodził urodziny na plaży. Był długi stół, przekąski, napoje itp. W dni powszednie bez problemu można znaleźć jakieś fajne miejsce i nawet zagrać w piłkę plażową.

 

    Dla rodzin z dziećmi zaletą będzie na pewno bardzo łagodne zejście do morza, właściwie na wyznaczonym kawałku jest dość płytko. Nie trafiły nam się też jakieś większe fale, dzieci miały zabawę z falami jak tylko przepłynął jakiś statek. Słabo jest za to z muszelkami, jest ich mało i są małe. Może gdzyby fale były większe...

   Z naszego hotelu pływa barka na plażę ale jest płatna, o ile dobrze pamiętam 3,5 euro od osoby. Przypływa w takie miejsce, z którego jest blisko na część plaży z drzewami.

    Na trzy dni mieliśmy wypożyczone samochody. Na 11 osób wzieliśmy dwa - jeden 7 osobowy i jeden mniejszy. Firma samochody podstawiła na czas i były one bardzo przyzwoite, większe auto było prawie nowe i było super wyposażone, mniejsze trochę gorzej ale też było ok. Ważne, że chociaż jedno z nich miało nawigację, przydała się. Co warto zobaczyć na wyspie to kwestia gustu, my byliśmy w Valdemossie, Soler, Pollence, Palmie i w Smoczych Jaskiniach. Z Port d'Alcudia do samej Alcudii jest dość daleko więc na koniec wykorzystaliśmy samochody aby ją zwiedzić. Wszystkie miasteczka, w których byliśmy są urocze, ale Alcudia zrobiła na mnie mocne wrażenie, jest tam cudny kościół, starówka otoczona murami i arena corridy, którą można zwiedzać jak się wykupi bilet lub kupi napój w barze za ok. 2 euro.

   

Trafiliśmy tam na targ, który podobno jest tylko we wtorki i niedziele do 13.30. Dopiero zdążyliśmy zacząć oglądać wystawione towary i już dowiedzieliśmy się paru rzeczy od robiących tam zakupy Polaków. Podobno można się targować, nam się jednak ta sztuka nie udała. 

 

   Ceny nie są zbyt wysokie, rzeczy, które tam sprzedają ładne i praktyczne, a prawdziwym hitem są damskie sandałki, które po części są symbolem Majorki i koniecznie trzeba je mieć. Niestety mi akurat nie pasowały, wyglądały na wygodne, ale fason jakoś do mnie nie przemawiał. Z jednej strony to fajnie było zobaczyć targowisko, a z drugiej strony to nie mogliśmy dzięki temu podziwiać uroków starówki.

   Starówka w Alcudii  jest otoczona murami, po których można chodzić. Ja wolałam jednak iść dołem z uwagi na to, że tutaj można było schować się w cieniu. 

   Z murów wyrastają takie oto kwiatki.

   Z ciekawostek: w Palmie byliśmy w niedzielę, ok. 16.00 weszliśmy do katedry i trafiliśmy prosto na mszę. Okazało się, że trafiliśmy na mszę z okazji Bożego Ciała i po mszy rozpoczęła się procesja.

 

    W miejscowości Soler najbardziej charakterystyczną atrakcją są stare tramwaje. Są one jednak dość drogie i w Port d'Soler trzeba też kupić bilety powrotne - nie bardzo jest jak inaczej wrócić. Mam mieszane uczucia czy podróż tramwajem była dobrym pomysłem, jest tam jeszcze stary pociąg, który jeździ do Palmy, to może być bardziej sensowne. W Valdemossie i w Pollence mieliśmy spore kłopoty z parkowaniem, miejsc parkingowych jest za mało ale w Soler był super parking podziemny, nie zapłaciliśmy dużo a samochód stał sobie w cieniu. Nie popsuł się nam "suchy prowiant", który dostaliśmy na stołówce w hotelu, zamiast obiadu.

 

   Inne punkty wycieczki też były bardzo ciekawe, byliśmy w Valdemossie, Pollence, Palmie i atrakcji było tyle, że nie bardzo pamiętam gdzie co było.

To Valdemossa

 

To Palma de Mallorca.

 

A to nie pamietam gdzie, ale jak się zobaczy taki sklepik to warto wejść. Pani sprzedająca poczęstowała nas pyszną nalewką, dobrą na żołądek i doradziła co mozna kupić na prezent. Wyroby są regionalne, naturalne i takich raczej nie spotyka się w zwykłych supermarketach. Ceny jak na jakość tych wyrobów uważam, że są przystępne.

A to bardzo interesujący sposób na trzymanie kwiatów przed domem. 

   Przed zwróceniem samochodu odwiedziliśmy jeszcze smocze jaskinie - Cuevas del Drach. Bilety zostały zakupione przez internet na dzień, dwa przed wycieczką. Wyszło troche taniej niż na miejscu. Byliśmy trochę przed czasem, bez problemu zaparkowaliśmy samochód i weszliśmy na teren przed jaskiniami, gdzie można coś zjeść, kupić pamiątki i skorzystać z toalety. Potem ustawiliśmy się w kolejce do sprawdzania biletów i czekaliśmy równo do 17-tej, jak jest bilet na 17-ta to nie wpuszczą nawet minuty wcześniej. Potem się po prostu idzie i ogląda podświetlone formacje skalne, zdjęcia tego nie oddają. Potem przewidziany jest krótki koncert muzyki poważnej wykonywany na podziemnym jeziorze przez muzyków z łódki. Po koncercie jedni wycieczkowicze idą sobie mostem a inni w tłoku czekają na łódki. Wszyscy się do tych łódek strasznie pchają i kilka razy rozdzielili mnie z rodziną, ale sobie powiedziałam, że się nie dam i w końcu nasza czwórka znalazła się na łódce. W jaskini w najzimniejszym miejscu jest temperatura ok. 15 stopni i bardo duża wilgotność. Warto na wszelki wypadek mieć coś do okrycia.

  

   Jestem ogólnie zachwycona Majorką, może hotele są wysokie, może są w niektórych miejscach tłumy ale jest też przepiękna roślinność, miasteczka są bardzo urokliwe, a widoki zwłaszcza z drogi biegnącej przez góry, niezapomniane.  Chociaż coś tam zobaczyłam to było mi szkoda,że nie udało się więcej ale z drugiej strony dobrze jest też wreszcie skorzystać z pięknej pogody na plaży. Dlatego już do końca pobytu: plaża, basen, jedzenie, picie, dobra zabawa i wypoczynek. Jak również podziwianie pięknej fauny i flory.

 

 

 

 

 Aż niestety nadszedł ten dzień i transfer na lotnisko, ale co dobre szybko się kończy.