| Kategorie: podróże
Tagi: skiatos wyspa grecja Grecos
03 października 2019, 14:53
Właściwie to tego wpisu nie powinno być na tym blogu ponieważ nie zorganizowaliśmy sobie sami tego wyjazdu ale z drugiej strony to udało się dość tanio wyjechać. Zapłaciliśmy za 2 osoby dorosłe i dziecko ok. 4380 zł. za dwa tygodnie. Tylko szkoda, że bez wyżywienia, na miejscu okazało się, że ceny są dość wysokie i już w drugim tygodniu pobytu musiałam się trochę zapożyczyć. Liczyłam, że mniej wydam na picie i jedzenie ale nawet potrawy w fast foodach nie są zbyt tanie. Z drugiej strony raz na jakiś czas pozwalaliśmy sobie na odrobinę szaleństwa, jak będąc w Grecji nie zjeść musaki albo sałatki greckiej? Nigdzie indziej tak dobrze nie smakuje. Co do samodzielnego przygotowywania potraw to jak się nie jest w samym mieście Skiathos to można mieć spory problem. Prawie nic w mniejszych miejscowościach nie ma, a zwłaszcza nie ma mięsa.
Nie zjedliśmy jej, nawet nie była nasza ale nie zawsze coś takiego się widzi na plaży to chociaż zdjęcie jej zrobiłam.
Plaże są widokowo piękne ale niektóre, tak jak nasza, dość wąskie. Chodziliśmy prawie na koniec plaży, gdzie dalej były juz tylko kamienie i tylko tam mieliśmy miejsce takie bardziej dla siebie. Zaletą plaży w Troulos jest łagodne zejście do morza. Tuż przy plaży jest kilka tawern, barów i restauracji gdzie można coś zjeść i się napić.
Idąc asfaltową drogą można z Troulos przejść do plaży Aselinos. Tutaj zejście do morza jest bardziej strome i fale są o wiele większe.
Plaże na wyspie są piękne, warto zobaczyć choćby kilka z nich. My wypożyczyliśmy samochód i zwiedziliśmy klasztor Evangelistria, miasto Skiatos i ruiny Kastro, potem zostało nam tylko odwiedzanie różnych plaż. Skiatos to mała wyspa, jeździ tutaj jeden autobus, który ma jakieś 18 przystanków, podobno jak jest pełny to może się nie zatrzymać. Na szczęście nam się udało i do miasta Skiatos raz przejechaliśmy się autobusem. Dla jednych wadą a dla innych zaletą może być to, że w zasadzie wszędzie jest pod górkę. Dużo atrakcji i hoteli jest na wzgórzach i nadaje się raczej dla tych co nie mają zadyszki. Za to widoki z góry są fajniejsze. Dla mnie męczący byż też brak chodników, idzie się poboczem ruchliwej ulicy, po której wziąż pędzą samochody i quady.
Koniecznie trzeba odwiedzić klasztor - Monastyr Evangelistria i kupić coś fajnego w sklepiku. Są tam wyroby takie jakich nie ma nigdzie indziej.
Niestety zdjęcia ze sklepiku mi nie wyszły ale mozna tam kupić: nalewki, zioła, ikony, obrazki i dużo innych rzeczy. Tak się zastanawiam, czy to co widać na zdjęciu na dole będzie można później nabyć w sklepiku?
Trzeba też odwiedzić Kastro (coś jak stare miasto). Samochodem najlepiej podjechać jak najdalej się da, my postawiliśmy dużo wcześniej i ciężko było w drodze powrotnej do niego dojść, gdy już bolały nogi. Poza tym trzeba mieć wygodne buty, ja w sandałach miałam trochę problemów.
Na dole jest plaża i malutki bar, gdzie można się czegoś napić.
Prawdziwym wyzwaniem jest oglądanie startów samolotów. Najpierw dobrze jest sprawdzić kiedy jest najwięcej odlotów i na miejscu dobrze się trzymać. To naprawdę robi wrażenie ale juz nic więcej nie zdradzę.
Był też rejs śladami "Mamma Mia" z przewodniczkami - rezydentkami Polkami z biur podróży na wyspy Skopelos i Alonissos.
Płynięcie statkiem w sumie nudne ale na miejscu wszędzie musieliśmy iść szybko i w górę, najczęściej po schodach. Za to było na co popatrzeć.
Jakby ktoś chciał obserwować przyrodę to też jest na co popatrzeć.
To zdjęcie zostało zrobione przed schroniskiem dla zwierząt. Można tutaj zostawić jakiś datek na karmę dla tych cudnych kotków (i piesków).
Modliszka na plaży ale chyba było jej za gorąco bo schowała się do buta i wcale nie chciała z niego wyjść.
Wszędzie pełno kóz, kotów i innych słodziaków.
A kto się tutaj schował?
Wystarczy tylko sięgnąć ręką i można jeść słodkie winogrona.
Jakby ktoś zgłodniał to moim zdaniem nalepsza i najbardziej klimatyczna resturacja w Troulos. Ceny głównych dań dość wysokie (granicach 8-12 euro) ale warto. Pychotka.
Wyjazd na Skiatos był niedrogi ale jakby można było samemu go zorganizować to tak wolałabym. Niestety wyjechaliśmy z biurem podróży i okazało się w hotelu, że biuro zapłaciło nam za studio a studio w Grecji to może być tak jak my dostaliśmy jakaś nora z oknem z widokiem na ścianę - częściowo w piwnicy. Część sprzętów i mebli była popsuta, zresztą wcale sie nie dziwiłam, były mocno stare a z łazienki wydostawał się okropny fetor. Długo można by było się rozpisywać ale przynajmniej będę miło wspominać samą wyspę.
Jeszcze tylko dodam, że z informacji wyczytanych przeze mnie w internecie dowiedziałam się, że można łowić ryby z brzegu bez zezwolenia. Pomimo braku odpowiednich przenęt udało się nam coś złowić, nie były to żadne potwory ale bardzo ładne rybki. To jak ktoś lubi to może zabrać sobie małą wędkę z Polski, w Grecji są droższe.
Ostatniego dnia jeszcze musaka w barze przy plaży i pakowanie. Musaka była tutaj średnia ale i tak wspomnienia pozostaną.